© Wszystkie prawa zastrzeżone

Pianista

Ostatnia chemia. Krajobraz po zaciętej bitwie. Zmęczenie, brak siły, koniec energii, a wróg jeszcze przemyka po zakamarkach. Nie mam już cierpliwości do wyłapywania każdego obcego z osobna. Ta ostatnia terapia to już praca miotaczem ognia. Palimy wszystko co trzyma jeszcze pion. Wszystko legnie w gruzach. Nie zostanie kamień na kamieniu. To jedyna nadzieja, że wśród tych kamieni nie uchowa się żaden obcy. Że nie przekształci się w zombie i że nie będzie czekał na lepsze czasy, żeby wyjść i zaatakować pod niezniszczalną postacią. Ta ostatnia walka to zwycięstwo wysokim kosztem, ale skuteczność teraz jest najważniejsza. Nadludzkie zmęczenie i wysiłek. Oby było skuteczne.

Odbudowa tych zgliszczy to będzie nagroda dla mnie. Czysta przyjemność, której nie mogę się doczekać. Już nie pamiętam jakie to jest uczucie jak nie boli, jak się ma energię, jak się ma siłę, uczucie braku wyobcowania od środowiska i od ludzi. To musi być wspaniałe uczucie. Wierze, że wrócą te czasy…

A do mety już tylko dwa miesiące…

Share this:
Top